zakochałem się w bagnach
łąk nadbiebrzańskich
śpiewnym szybowaniu czapli
i klangorze wieczornych żurawi
tu Ifigienia nie chciałaby tańczyć
i biegałaby błędnym ognikiem
w pogoni za zającami
i karmiąc łosie
tu Julia nie umarłaby dla Romea
zajęta zbieraniem kwiatów i jagód
śpiewałaby z ambon
wtórując tokującym głuszcom
zakochałem się w księżycu nad brzeziną
w cichym szumie Jegrzni zanurzonym
w pohukiwanie sów
owiniętych ciemnością
tu Hamlet zamienia się w nietoperza
wypijającego brzęczenie komarów
czepiającego się końskich grzyw
i włosów tańczącej Ifigienii
tu Don Kichot nie walczyłby
z wymarzonymi wiatrakami
zbyt zajęty zbieraniem grzybów
i pęków pachnących ziół
zakochałem się w mglistych świtach
w plusku ryby w starorzeczu
w śpiewie bąków w trzcinach
i w rechotaniu zielonych księżniczek